Wybierz swój język

Strona głównagodło służby cywilnej
Biuletyn Informacji Publicznej

II wojna światowa pozostawiła po sobie miliony osobistych tragedii. Wśród nich znajduje się historia setek tysięcy obywateli polskich wywiezionych w głąb Związku Sowieckiego, z których znaczna część trafiła do Kazachstanu. Dla wielu był to początek gehenny, dla innych – wyrok bez powrotu.

17 września 1939 roku, zgodnie z postanowieniami paktu Ribbentrop‐Mołotow, Armia Czerwona przystąpiła do „oswobadzania” wschodnich ziem II Rzeczypospolitej, które następnie zostały inkorporowane do Ukraińskiej i Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Wiązało się to z wprowadzeniem we wszystkich sferach życia ustroju sowieckiego, nacjonalizacją przemysłu i ziemi. Sam proces sowietyzacji terenów okupowanych nie mógł się jednak obyć bez masowych represji i prześladowań – głównie ludności polskiej. Represje dotknęły także Ukraińców, Białorusinów, Żydów i inne grupy narodowościowe. W latach 1940–1941 na okupowanych ziemiach polskich władze sowieckie przeprowadziły cztery wielkie akcje deportacyjne. Ich ofiary trafiły do słabo zaludnionych i słabo zagospodarowanych regionów północnej Rosji europejskiej, Syberii, a także – w przypadku trzech z tych deportacji – do Kazachskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Jednak to osoby deportowane w kwietniu 1940 roku stanowiły najliczniejszą grupę Polaków wywiezionych do Kazachstanu. Wówczas, stosując zasadę zbiorowej odpowiedzialności, władze sowieckie zdecydowały o deportacji „członków rodzin represjonowanych uczestników organizacji powstańczych, oficerów byłej armii polskiej, policjantów, funkcjonariuszy więziennictwa, żandarmów, ziemian, fabrykantów i urzędników byłego polskiego aparatu państwowego”. Wywieziono również rodziny osób, które zdołały uciec poza granice Związku Sowieckiego. Szacuje się, że objęto nią co najmniej 61 tys. osób – głównie kobiet, dzieci i osób starszych.W tym samym czasie trwały już egzekucje ich bliskich przetrzymywanych w obozach w Kozielsku, Starobielsku, Ostaszkowie oraz w więzieniach NKWD na terenach okupowanej przez ZSRS Polski. Rozpoczynała się Zbrodnia Katyńska.

W „bydlęcych wagonach”

Akcja drugiej deportacji rozpoczęła się w nocy z 12 na 13 kwietnia, zaś trzeciej 29 czerwca 1940 r. Obie przeprowadzono bez wcześniejszego ostrzeżenia. Rodziny budzono nagle, dając im od kilkunastu minut do dwóch godzin na spakowanie się. Zabierano wszystkich – niezależnie od wieku czy stanu zdrowia. Oficjalnie każdemu członkowi rodziny przysługiwało 100 kg bagażu, jednak najczęściej był to limit dla całej rodziny, a nie na osobę. Po krótkiej, a często brutalnej rewizji, podczas której funkcjonariusze poszukiwali broni i „kontrrewolucyjnej literatury”, deportowanych transportowano furmankami, ciężarówkami, saniami lub pieszo na stacje kolejowe. Tam czekały już transporty – składające się z zaplombowanych wagonów towarowych, tzw. bydlęcych, z oknami zabitymi deskami. Warunki podróży były skrajnie trudne. W każdym wagonie miało przebywać do 30 osób, ale często było ich 60–70. Za szczęśliwców uchodzili ci, którym udało się zająć jedną z przymocowanych do ścian półek. Pozostali spali na zmianę, siedzieli na walizkach lub na podłodze. W kącie wagonu znajdował się otwór w podłodze, służący za toaletę. Wodę wydzielano w minimalnych ilościach – zaledwie tyle, by ugasić pragnienie. Zachowanie podstawowych zasad higieny było niemożliwe. Podróż trwała od kilkunastu dni do nawet ponad miesiąca. Przez cały ten czas wagony toczyły się przez mroźne stepy i bezkresne pustkowia. Szerzyły się choroby – szczególnie wśród dzieci i osób starszych. O jakiejkolwiek opiece medycznej nie mogło być mowy. Śmierć była nieodłącznym towarzyszem podróży – ciała zmarłych pozostawiano podczas krótkich postojów, często bez możliwości pochówku czy pożegnania. Dramat deportacji nie kończył się na stacjach kolejowych w Kazachstanie. To właśnie tam zaczynała się nowa, często jeszcze trudniejsza walka – o przetrwanie w nieprzyjaznym klimacie, w prymitywnych warunkach, pod przymusem pracy i w oderwaniu od ojczyzny. Transport był więc nie tylko fizyczną podróżą, ale też symboliczną granicą między znanym światem a niewiadomą, której wielu nie miało szansy przetrwać.

Walka o przetrwanie

Kazachstan, ze względu na swoje położenie geograficzne, ogromne terytorium i stosunkowo niewielką liczbę mieszkańców, był dla władz rosyjskich idealnym miejscem do zsyłki. Już w czasach carskich, a następnie w Związku Sowieckim, trafiały tam osoby uznane za niewygodne – zarówno jednostki, jak i całe grupy społeczne czy narodowościowe. Władze ignorowały los rdzennych mieszkańców – Kazachów, którzy od wieków zamieszkiwali te tereny. Sami Kazachowie również padli ofiarą polityki imperialnej. Odbierano im ziemię, stanowiącą podstawę ich tradycyjnego, koczowniczego trybu życia, a ich kultura i język były systematycznie tłumione. Dla dziesiątek tysięcy obywateli polskich deportacja do Kazachstanu oznaczała nie tylko nagłą utratę domu, ale również konieczność zmierzenia się z brutalną rzeczywistością sowieckiego systemu osiedleńczego. Warunki, jakie zastali deportowani z Polski, drastycznie odbiegały od jakichkolwiek standardów cywilizacyjnych. Kazachstan przywitał deportowanych surowym klimatem: latem panowały tu ekstremalne upały, zimą zaś temperatura spadała do –30°C i niżej. Większość przesiedleńców trafiała na północ Kazachstanu, do obwodów: kustanajskiego, pawłodarskiego, północno‐kazachstańskiego, akmolińskiego, semipałatyńskiego i aktiubińskiego, gdzie budownictwo mieszkaniowe było bardzo słabo rozwinięte, a zasoby lokalnych władz nie wystarczały do zaspokojenia podstawowych potrzeb nowych mieszkańców. Deportowani, po przybyciu na miejsce, zostali praktycznie pozostawieni sami sobie. Brakowało opału, odzieży zimowej, łóżek, środków czystości. Szczególnie dotkliwe były pierwsze miesiące pobytu, kiedy ludzie przybywali wycieńczeni wielotygodniową podróżą, bez dostępu do odpowiedniego pożywienia i opieki medycznej. Chaos administracyjno‐ prawny sprawił, że część deportowanych nie pracowała – brakowało wyraźnych wytycznych „z góry”, a miejscowa administracja obawiała się ich zatrudniać do jakichkolwiek prac. Deportowani mieszkali w prymitywnych warunkach: w lepiankach, barakach, prowizorycznych ziemiankach lub byli dokwaterowywani do miejscowych rodzin, które same żyły w trudnych warunkach – często bez ich zgody. Nie dziwi więc, że wielu Polaków spotykało się z niechęcią ze strony miejscowych, podsycaną przez sowiecką propagandę. Byli postrzegani jako „wrogowie ludu” i obarczani winą za problemy gospodarcze oraz braki w zaopatrzeniu. Deportowani w kwietniu 1940 roku, pod względem prawnym, posiadali status osób „administracyjnie wysłanych” na okres 10 lat. Ograniczono im prawo do swobodnego przemieszczania się – ich miejsce pobytu było wpisywane do dokumentów, a każda zmiana wymagała zgody władz. Choć formalnie zachowywali część praw obywatelskich, w praktyce byli traktowani jak osoby drugiej kategorii – jako „element niepewny politycznie”.

 

Polacy deportowani do Kazachstanu, fot. KARTA /Agencja FORUM

 

Większość deportowanych skierowano do pracy w państwowych i spółdzielczych gospodarstwach rolniczych. Wśród nich znajdowały się głównie kobiety, dzieci i osoby starsze – często pochodzące z miast i nieprzystosowane do życia na wsi. Brak umiejętności rolniczych oraz bariery językowe sprawiały, że ich efektywność pracy była niska, co z kolei wpływało na przydzielane im racje żywnościowe. Niedożywienie i choroby stały się codziennością deportowanych. Brak dostępu do czystej wody, lekarstw i odpowiedniego pożywienia prowadził do szybkiego wyniszczenia organizmu, zwłaszcza wśród dzieci. Zmarli byli grzebani w pośpiechu, często w zbiorowych, bezimiennych mogiłach. W wielu przypadkach brakowało nawet desek na trumny. Wielu zginęło także wskutek wypadków przy pracy, zamarzało zimą w nieogrzewanych pomieszczeniach lub ginęło, gubiąc się w stepie. Pomimo dramatycznych warunków deportowani Polacy próbowali tworzyć namiastkę wspólnoty i normalności. Organizowano nieformalne szkoły dla dzieci, odprawiano nabożeństwa, prowadzono tajne nauczanie. Jednocześnie podejmowali liczne próby wydostania się z Kazachstanu. Wysyłali skargi do władz sowieckich, a gdy stało się to możliwe, pisali do polskich placówek dyplomatycznych. Niektórzy uciekali – co było ryzykowne i mogło skończyć się aresztowaniem oraz wyrokiem w jednym z obozów „Archipelagu Gułag”.

„Amnestia” i powroty do Polski

Układ Sikorski‐Majski, podpisany 30 lipca 1941 roku w Londynie, i ogłoszona na jego podstawie tzw. amnestia, odmieniły losy obywateli polskich w Związku Sowieckim. Z więzień, łagrów i miejsc deportacji zaczęły płynąć tysiące ludzi na południe – do Uzbeckiej i Kazachskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej – gdzie tworzono Polskie Siły Zbrojne pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Wokół obozów wojskowych gromadzili się cywile. Powstawały tam szkoły, szpitale, domy dziecka i punkty dożywiania, organizowane przez polskie placówki wojskowe i dyplomatyczne. W 1942 roku rozpoczęto ewakuację Armii Polskiej oraz ludności cywilnej na Bliski Wschód, co stanowiło szansę na wyjazd z ZSRS. W 1943 roku, po ujawnieniu przez Niemców grobów polskich oficerów zamordowanych w Katyniu, Moskwa zerwała stosunki dyplomatyczne z Polską. Zamknęła polskie placówki pomocowe i naciskała na Polaków, by przyjęli sowieckie obywatelstwo. Zmiana nastąpiła wraz z utworzeniem, wspieranego przez Stalina, Związku Patriotów Polskich, który zapewniał opiekę socjalną, szkoły oraz rekrutował żołnierzy do Armii Berlinga. Dla wielu wstąpienie do armii stanowiło jedyną szansę na powrót do Polski. W 1945 roku podpisano umowę repatriacyjną, umożliwiającą wyjazd do Polski wszystkim, którzy mieli obywatelstwo polskie przed 17 września 1939 roku. Tylko w ciągu pierwszych trzech powojennych lat z Kazachstanu repatriowano około 80 tys. osób. Cały proces repatriacji trwał aż do końca lat 50.

 

Rodacy przy grobie Polki, Kazachstan, fot. Muzeum Pamięci Sybiru

 

***

Historia Polaków deportowanych do Kazachstanu to jedna z najmniej znanych, a zarazem najbardziej dramatycznych kart II wojny światowej. To opowieść o ludziach brutalnie wyrwanych ze swojego świata, skazanych na życie w obcym, surowym kraju. Przymusowe oddalenie od ojczyzny, głód, śmierć bliskich i ciągła niepewność jutra sprawiły, że Kazachstan w pamięci wielu Polaków zapisał się jako symbol tragedii, która na zawsze odcisnęła piętno na ich psychice, zdrowiu i życiu rodzinnym.

Autor: Maciej Wyrwa

KOMBATANT nr 5/2025

Biuletyn Kombatant

nr 5 (413) maj 2025

okladka05.2025 www

Pożegnania

Z głębokim smutkiem zawiadamiam,

że 18 maja 2025 roku zmarł

 

ŚP

mjr Bogusław Nizieński

 

urodzony 2 marca 1928 roku w Wilnie.

Więcej…