5 marca 1940 roku, Józef Stalin w Moskwie na wniosek Ławrientija Berii szefa NKWD wydał decyzję o wymordowaniu Polaków, przebywających od jesieni 1939 roku w obozach specjalnych i więzieniach NKWD na terenach zachodniej Ukrainy i Białorusi. Szef NKWD zaproponował ich rozstrzelanie.
Skutkiem podpisania przez Józefa Stalina wniosku było zamordowanie z motywów politycznych blisko 22 tys. polskich obywateli.
Byli wśród nich oficerowie Wojska Polskiego, urzędnicy, policjanci, uczeni, profesorowie wyższych uczelni, artyści, lekarze, nauczyciele, prawnicy. Stanowili elitę narodu, jego potencjał obronny, intelektualny i twórczy.
Od 3 kwietnia do 19 maja 1940 roku, codziennie, setkami wywożono jeńców z miejsca przetrzymywania i mordowano strzałem w potylicę. Następnie zwłoki wywożono i zakopywano w dołach, rzucając jedne na drugie.
W przypadku Katynia, część Ofiar - oficerów Wojska Polskiego - przywożono do lasu i mordowano nad dołami.
Ofiary „zbrodni katyńskiej” grzebano w zbiorowych mogiłach w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Bykowni k. Kijowa, Chersoniu, Kuropatach k. Mińska i prawdopodobnie jeszcze w innych nieznanych dotąd miejscach.
13 kwietnia 1943 r. Niemcy jako pierwsi poinformowali o odkryciu masowych grobów w Katyniu. Moskiewskie radio podało informację, że zbrodnie popełnili Niemcy w czasie zajmowania okolic Smoleńska. Polski rząd podejmował próby wyjaśnienia sprawy z pomocą Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Doprowadziło to jednak do zerwania przez Kreml 25 kwietnia 1943 r. stosunków z Polską.
Przez ponad pół wieku prawda o Zbrodni Katyńskiej była ukrywana. Dopiero 13 kwietnia 1990 r. władze ZSRR przyznały, że to NKWD dokonało tej zbrodni. Jako winnych wskazano wówczas komisarza NKWD Ławrientija Berię oraz jego zastępcę Wsiewołoda Mierkułowa. Tego samego dnia prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow przekazał prezydentowi Polski Wojciechowi Jaruzelskiemu pierwsze archiwalne dokumenty dotyczące mordu na Polakach.
Foto: Archiwum IPN
Były premier Leon Kozłowski podczas identyfikacji zwłok polskich oficerów. Katyń, 04.1943 r. Fot. PAP/CAF