Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk upamiętnił rtm. Witolda Pileckiego w 75. rocznicę śmierci podczas zorganizowanych przez Urząd uroczystości pod pomnikiem Rotmistrza w Warszawie.
25 maja 1948 r. o godz. 21.30 na terenie Więzienia Mokotowskiego komuniści zabili jednego z najdzielniejszych obrońców Niepodległej, żołnierza Armii Krajowej, organizatora ruchu oporu w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz, uczestnika Powstania Warszawskiego.
Z tej okazji z udziałem Asysty Honorowej oraz Orkiestry Wojska Polskiego Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych zorganizował pod pomnikiem Rotmistrza w Warszawie uroczystości, w których uczestniczyła m.in. Jego córka Zofia Pilecka Optułowicz oraz siostrzeniec. Hołd Rotmistrzowi złożyli m.in. Marszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska, która odczytała list od Marszałek Elżbiety Witek, Marszałek Senior Antoni Macierewicz, przedstawiciele Senatu, władz miasta, dzielnicy, wojska, duchowieństwa, kombatanci, działacze opozycji antykomunistycznej, a także przedstawiciele najmłodszego pokolenia.
Przemawiając do zgromadzonych minister Jan Józef Kasprzyk przypomniał słowa rtm. Witolda Pileckiego: żyłem tak, aby w godzinie śmierci bardziej się cieszyć, niż smucić.
– Takie było Jego życie, przepojone odwagą, honorem, miłością do Rzeczypospolitej, do Wspólnoty jaką jest Naród i Państwo. Krótkie to było życie, ale jeśli ktoś u jego schyłku potrafi powiedzieć, że odchodzi z radością, a nie smutkiem, to oznacza, że był po prostu wielki. Wielki właśnie przez to, że poświęcał wszystko dla dobra wspólnoty. Że zawsze stał po stronie dobra – mówił szef UdSKiOR.
Minister zaznaczył, że jest to lekcja, którą Rotmistrz nam pozostawił: Mógł przecież dwukrotnie wybrać spokojniejsze życie. Raz w czasie okupacji niemieckiej, tragicznej, gdzie przecież włączony był w nurt konspiracji od pierwszych dni, ale przecież nie musiał decydować się na to, żeby zejść do piekieł jakie zgotowali niemieccy narodowi socjaliści w Auschwitz. A zszedł tam po to, aby dać świadectwo prawdzie, aby świat się dowiedział jakie piekło jest udziałem ludzkości, w której depcze się to, co najświętsze – chrześcijańską miłość bliźniego. I po raz drugi. Mógł przecież po Powstaniu Warszawskim i dotarciu do 2. Korpusu Polskiego pozostać w Ankonie, w wolnym świecie. Pomimo to wykonał rozkaz gen. Andersa, choć nie musiał. Miał możliwość wyboru, ale powrócił, aby walczyć z komunizmem i zstąpić do piekieł zgotowanych przez rodzimych już i kremlowskich oprawców. Aby dawać świadectwo prawdzie.
– Stajemy dziś przy pomniku rtm. Witolda Pileckiego, aby dziękować za takich ludzi, którzy wtedy i dziś są dla nas drogowskazem i wzorem jak stawać po stronie dobra. Jak nawet decydując się na trudniejsze życie dawać świadectwo prawdzie – podsumował Jan Józef Kasprzyk.
Po modlitwie wielowyznaniowej odczytano Apel Pamięci. Uroczystości zwieńczyła salwa honorowa i ceremonia złożenia kwiatów.
Witold Pilecki służbę Polsce rozpoczął w czasie wojny z bolszewikami w 1920 r. Walczył podczas kampanii wrześniowej 1939 r., a następnie w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. W 1940 r., wykonując misję zleconą przez dowództwo ZWZ, dobrowolnie poddał się aresztowaniu i wywózce do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz, by zdobyć informacje o zbrodniach Niemców i zorganizować konspirację niepodległościową. Na skutek zagrożenia dekonspiracją podjął decyzję o ucieczce, którą udało mu się szczęśliwie przeprowadzić. W 1944 r. walczył w Powstaniu Warszawskim, w zgrupowaniu Chrobry II. Od 1945 r. służył w 2. Korpusie Polskim we Włoszech, skąd – decyzją gen. Władysława Andersa – wrócił do Polski, by odtworzyć rozbite po działaniach wojennych struktury wywiadowcze, działające dla Rządu RP na Uchodźstwie. Został aresztowany w maju 1947 r., osadzony w areszcie śledczym przy ul. Rakowieckiej w Warszawie i poddany okrutnemu śledztwu. Mimo tortur do końca zachował żołnierską postawę. Pozostał wierny dewizie: Bóg, Honor, Ojczyzna. Pokazowy proces przed komunistycznym sądem trwał dwa tygodnie. Rtm. Pilecki i jego podwładni zostali skazani za „szpiegostwo”. Orzeczono trzy kary śmierci i kilka długoletniego więzienia. Ostatecznie Tadeuszowi Płużańskiemu i Marii Szelągowskiej kary śmierci zamieniono na dożywotnie więzienie. Rtm. Pilecki został zamordowany strzałem w potylicę, wieczorem 25 maja 1948 r. Ciało złożono w nieoznaczonym miejscu na warszawskich Powązkach. Miejsca pochówku Rotmistrza dotychczas nie odnaleziono.
Przed II wojną światową Witold Pilecki gospodarował w rodzinnym majątku w Sukurczach. Organizował pomoc społeczną, kółka rolnicze i kursy przysposobienia wojskowego. Założył rodzinę. Rozwijał zdolności artystyczne: rysował, malował, pisał wiersze… Do 1989 r. wszelkie informacje o dokonaniach i losie Witolda Pileckiego podlegały w PRL ścisłej cenzurze. W lipcu 2006 r. prezydent Lech Kaczyński, w uznaniu zasług Witolda Pileckiego i jego oddania sprawom Ojczyzny, odznaczył go pośmiertnie Orderem Orła Białego. W 2013 r. został pośmiertnie awansowany na pułkownika.