#DzieńPamięciOfiarZbrodniKatyńskiej szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Kasprzyk złożył kwiaty i zapalił znicze przed Epitafium Katyńskim na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie oddając hołd co najmniej 22 tysiącom Polaków zamordowanym przez sowietów w tym 10 tysiącom żołnierzom Wojska Polskiego.

 

Szef Urzędu złożył również kwiaty na grobie śp. ks. prałata Stefana Niedzielaka – kapelana Armii Krajowej oraz Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – który brał udział w Powstaniu Warszawskim, a w czasie okupacji był kurierem przewożącym zaszyfrowane komunikaty z Warszawy do Krakowa dla ks. abp. Adama Sapiehy. Latem 1944 przewiózł do Krakowa tzw. depozyt katyński, czyli dowody z przeprowadzonej przez Niemców ekshumacji grobów w Katyniu Za głoszenie prawdy o Katyniu ks. Niedzielak został w lutym 1989 r. zamordowany przez komunistyczne komando śmierci, zwane eufemistycznie "nieznanymi sprawcami". Stał się – jak mówił o nim Wojciech Ziembiński – ostatnią Ofiarą Katynia.

 

--

Data przypadającego dziś Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej jest nieprzypadkowa. Tego dnia, 80 lat temu nazistowskie Niemcy ogłosiły informację o odkryciu grobów polskich żołnierzy a 33 lata temu ZSRR przyznał się do zbrodni katyńskiej potwierdzając, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 r. przez rosyjskie NKWD.
 
Jednocześnie, w nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., a więc w czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRS przeprowadzonej przez władze sowieckie. Decyzję o jej zorganizowaniu Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. osób, głównie do Kazachstanu.
 
Zbrodnia katyńska przez blisko pięćdziesiąt lat, mimo istnienia przekonujących dowodów, nie była przypisywana Sowietom. Po zakończeniu II wojny światowej władzę w Polsce przejęli podlegli Moskwie komuniści. Marionetkowe władze stwarzały pozory niezależności, w rzeczywistości o najważniejszych kwestiach decydowali ich mocodawcy. Oficjalne wytyczne jednoznacznie zakazywały mówienia o Katyniu jako zbrodni stalinowskich służb. W oficjalnych przekazach podtrzymywano tezy stalinowskiej propagandy, że za zbrodnią stali Niemcy. Nawet mimo krytyki rządów Józefa Stalina, przeprowadzonej po jego śmierci, i częściowej rewizji podejścia władz ZSRR do ludobójczej polityki tyrana, Katyń pozostawał tematem tabu. Pomimo prób przekłamań lub przemilczenia zbrodni pamięć i prawda o zbrodni katyńskiej przetrwały.
 
Pomimo chwilowej odwilży w relacjach polsko-rosyjskich na początku lat 90. ubiegłego wieku stare radzieckie kłamstwa dotyczące zbrodni katyńskiej wciąż żyją i mają poparcie rosyjskich instytucji państwowych z Władymirem Putinem na czele. Stają się one elementem polityki historycznej i narracji, w której Rosja nie ponosi odpowiedzialności za wybuch II wojny światowej i przedstawiana jest jako wyzwoliciel Europy.
 
Jednocześnie dochodzi do haniebnych akcji jak np. demontaż dwóch tablic pamiątkowych ofiar zbrodni katyńskiej z budynku Uniwersytetu Medycznego w Twerze (wcześniej Kalinin), dawnej siedziby NKWD, gdzie mordowano jeńców wojennych z obozu w Ostaszkowie.
 
Właśnie dlatego tak ważna jest pamięć i walka o prawdę o zbrodni katyńskiej. Jesteśmy to winni pomordowanym, którzy zginęli tylko dlatego, że byli Polakami.
 


nr 2 (398) 2024 luty

2024 luty