Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell wziął udział w uroczystości wręczenia sztandaru Stowarzyszeniu Opozycji Antykomunistycznej Zagłębia Miedziowego w Lubinie.

 

W uroczystości w Centrum Kultury „Muza” w Lubinie obok działaczy dawnej opozycji antykomunistycznej udział wzięli także  starostowie powiatu lubińskiego i polkowickiego,  ambasador RP w Kenii oraz przedstawiciele duchowieństwa.

 

Państwowymi medalami - Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości oraz nagrodzono dawnych opozycjonistów zagłębia miedziowego i osoby mające szczególne zasługi w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej. Za takie zasługi minister Lech Parell wyróżnił medalem "Pro Patria" Panów Lecha Kazimierza Duławskiego, Józefa Gojdzia, Sławomira Jacka Jakubówa i Tadeusza Kielana.

 

W swoim przemówieniu minister Lech Parell nawiązał do zbrodni lubińskiej jakiej dopuścili się funkcjonariusze służb MO podczas pokojowej manifestacji 31 sierpnia 1982 w Lubinie na Dolnym Śląsku, w drugą rocznicę porozumień sierpniowych z 1980. W wyniku ostrzelania demonstrantów z broni maszynowej tego dnia zginęło trzech demonstrantów a jedenastu zostało rannych.

 

- Jako młody chłopak słuchałem relacji z wydarzeń z Lubina 31 sierpnia 1982 roku w Radio Wolna Europa. Myślę, że wiele osób w Polsce nie wie jak bardzo brutalna, jak niewspółmierna była reakcja milicji w stosunku do pokojowej manifestacji demonstrantów.

 

Szef UdSKiOR podkreślił, że przeciwko protestującym wyciągnięto ostrą broń i nie tylko strzelano by rozproszyć zgromadzonych.

- Patrole jeździły po mieście, aby wyłapywać ludzi i do nich strzelać. Rzecz ta dziś jest niebywała w historii naszego kraju i choć rzadko spotykane w tamtym czasie, tym bardziej ważne jest, że opozycja antykomunistyczna w Lubinie nie załamała się, że organizacje były jeszcze silniejsze. Lubin pozostał na mapie opozycji antykomunistycznej niezwykle silnym, jasnym miastem.

 

Kulminacyjnym punktem spotkania było wbicie symbolicznych gwoździ w sztandar stowarzyszenia. Po zakończeniu uroczystości minister wraz z opozycjonistami udał się szlakiem pamięci historii Lubina zapalając znicz przed pomnikiem poświęconym bohaterom walki z komunizmem.

 

----

Po ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. komunistyczne organy ścigania internowały wielu członków legnickiego Zarządu Wojewódzkiego Oddziału Delegatury Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk. Ci, którym udało się uniknąć zatrzymania, przeszli do konspiry. Wydawano „Biuletyn Informacyjny Stanu Wojny” (od marca 1982 r. - „Zagłębie Miedziowe”).

 

28 lipca 1982 r. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” wezwała do pokojowych manifestacji ulicznych na dzień 31 sierpnia 1982 r. w drugą rocznicę Porozumień Gdańskich, gdy 31 sierpnia 1980 r. w Stoczni komunistyczne władze reprezentowane przez Komisję Rządową oraz Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS) podpisały porozumienie pozwalające na tworzenie wolnych związków zawodowych. Apel zapowiadający rocznicową manifestację opublikowano w prasie podziemnej. Miejscem manifestacji w Lubinie miał być plac Wolności (ob. Rynek), a godziną o 15.30. Międzyzakładowa Komisja Koordynacyjna (MKK) NSZZ „Solidarność” Województwa Legnickiego oraz inne struktury podziemnej "Solidarności" poparły zorganizowanie manifestacji.

 

Informacja o proteście dotarła również do władz, które od początku dopuszczały możliwość użycia broni. Płk Bogdan Garus, zastępca komendanta wojewódzkiego MO w Legnicy (wówczas miasta wojewódzkiego), miał do dyspozycji co najmniej 218 milicjantów, w tym 71 mundurowych, 20 w ubraniach cywilnych oraz kilkudziesięciu funkcjonariuszy z ORMO. Milicjantom wydano pistolety maszynowe PMS-63 Rak kal. 9 mm, dwa karabinki AK kal. 7,62 mm i po 90 sztuk amunicji na osobę. Dodatkowo wyposażono ich w ręczne wyrzutnie granatów łzawiących (RWGŁ-3), kaski szturmowe i tarcze. Siłami milicyjnymi zgrupowanymi w trzech oddziałach wokół pl. Wolności dowodzili oficerowie milicji - por. Stanisław Szymański, por. Zdzisław Kłęski i por. Jan Maj.

 

31 sierpnia 1982 r. przed godziną 15. na pl. Wolności pojawili się pierwsi protestujący. Według ustaleń IPN o godz. 15.30 na placu było już ok. dwóch tys. osób. Z kwiatów układano krzyż. Manifestację prowadził Stanisław Śnieg. Protestujący wznosili okrzyki, m.in. "Znieść stan wojenny!”. Śpiewano "Rotę" , "Boże, coś Polskę" z ostatnią zwrotką "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie". W tym czasie milicjanci użyli pierwszych granatów łzawiących. Stanisław Śnieg zapowiedział, że manifestacja dobiega końca, i zaapelował o rozejście się do domów. Chwilę później padły strzały z broni maszynowej, użyto także granatów łzawiących. Milicjanci nie tylko strzelali z broni maszynowej i wyrzutni RWGŁ-3. Zdarzały się przypadki, że uciekających celowo tratowano radiowozami.

 

Przebieg tragicznych wydarzeń został udokumentowany na kilkudziesięciu zdjęciach przez Krzysztofa Raczkowiaka (1952-2016), wówczas fotografa i fotoreportera. Raczkowiak wykonał m. in. najsłynniejsze zdjęcie dokumentujące zbrodnię lubińską. Czterech biegnących w kierunku ówczesnej ul. Zawadzkiego (ob. Paderewskiego) mężczyzn niesie ciężko rannego Michała Adamowicza, którego pocisk wystrzelony przez milicjanta dosięgnął, gdy mężczyzna biegł koło mostku nad potokiem Baczyna. Rana postrzałowa głowy okazała się śmiertelna i 5 września 1982 r. Michał Adamowicz zmarł w szpitalu. W sierpniu 2015 r. jedna z agencji reklamowych bez zgody autora użyła fotografii Raczkowiaka w akcji promocyjnej jednego z gatunków wódki w jednym z mediów społecznościowych, co zbulwersowało opinię publiczną.

 

Ok. godz. 16. w rejonie ul. Kopernika od strzałów z broni maszynowej zginęli 26-letni robotnik "Elektromontażu" Mieczysław Poźniak (rana postrzałowa brzucha) i 32-letni Andrzej Trajkowski, mechanik z Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Instalacji Przemysłowych (rana postrzałowa głowy). Co najmniej jedenaście osób:  Henryk Huzarewicz, Ireneusz Lao, Kazimierz Rusin, Ryszard Stefanowicz, Edward Wertka, Brygida Wieczorek, Andrzej Dudziak, Szymon Stafiniak, Ryszard Tereszkiewicz, Mirosław Kwiatkowski i Mieczysław Chmielewski, odniosło rany. Po demonstracji milicja zatrzymała ponad 320 osób.

Pacyfikacja protestu w Lubinie trwała do godzin wieczornych. Wzburzeni śmiercią trzech osób i brutalnością milicji robotnicy Zagłębia Miedziowego i mieszkańcy Lubina protestowali jeszcze 1 i 2 września. W miejscach, gdzie znaleziono ofiary, składano kwiaty, palono znicze. Wielotysięczne tłumy uczestniczyły w pogrzebach ofiar. Grób Późniaka zdewastowali "nieznani sprawcy".

 

Od września 1982 r. komunistyczne władze zacierały ślady lubińskiej zbrodni. Wbrew obowiązującym regulaminom amunicji nie rozliczono bezpośrednio po użyciu broni, lecz po kilkunastu dniach. Broń, z której strzelano, wyeksportowano do Algierii. W kwietniu następnego roku śledztwo umorzono.

 

Po upadku PRL sprawą zbrodni lubińskiej zajęła się Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zdania Działalności MSW, której przewodniczył Jan Maria Rokita. W 1991 r. Prokuratura Wojewódzka w Legnicy wznowiła śledztwo. Do Sądu Wojewódzkiego we Wrocławiu trafił akt oskarżenia przeciwko siedmiu milicjantom. Na ławie oskarżonych zasiedli Bogdan Garus, Jan Maj, Tadeusz Jarocki, Marek Ochocki, Franciszek Góral, Bolesław Dyka i Krzysztof Cependa. W połowie dekady czterech oskarżonych uniewinniono, a sprawy Garusa, Jarockiego oraz Maja umorzono. Rok później Sąd Apelacyjny uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.

 

2003 r. zapadł kolejny wyrok – Garus i Maj zostali skazani na karę 15 miesięcy więzienia, Jarocki na 2,5 roku. Jarocki i Garus odbyli kary; nie odbył jej Maj.

W lutym 2021 r. Sąd Okręgowy w Legnicy oddalił wniosek rodziny Mieczysława Poźniaka o zadośćuczynienie za jego śmierć z rąk milicjantów. Sąd uznał, że "nie prowadził działalności, która dawałaby mu status osoby walczącej o niepodległość Polski". Zadośćuczynienia nie otrzymała również Stanisława Trajkowska, żona Andrzeja Trajkowskiego.

 

 

 

nr 12 (408) grudzień 2024

grudzien 2024