Chorąży Antoni Dołęga ps. „Znicz”, ostatni żołnierz podziemia antykomunistycznego, został pochowany w niedzielę, 19 listopada, w Trzebieszowie. Na uroczystościach pogrzebowych odczytano listy prezydenta Andrzeja Dudy, premier Beaty Szydło i marszałka Marka Kuchcińskiego. O Dołędze mówił szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

 

Antoni Dołęga miał swoje Westerplatte trwające kilkadziesiąt lat. Był wierny Polsce stając w jej obronie w 1939 r. i był wierny jej aż do śmierci. Broni nie złożył, munduru nie zdjął – mówił. Podkreślił zarazem, że Dołęga był do końca wierny Polsce i przysiędze żołnierskiej i nigdy się nie poddał.

 

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył ordynariusz diecezji siedleckiej bp Kazimierz Gurda, który zaznaczył, że po 35 latach od śmierci Dołęgi można powiedzieć, iż jego nadzieje o wolności ojczyzny się spełniły. Sam tego czasu nie dożył. Umierał w czasie stanu wojennego, w czasie wielkich nadziei, a jednocześnie wielkiego zagrożenia. W ziemskim życiu smaku wolności już nie doświadczył. Doświadczamy jej my, nam dane się nią cieszyć i to jest wielki dar, wielki skarb. Musimy się z tym darem wolności obchodzić odpowiedzialnie. Nie wolno nam pozwolić go sobie odebrać. Kosztował zbyt dużo cierpienia i śmierci naszych braci i sióstr – powiedział.

 

Dołęga został pochowany na cmentarzu parafialnym w Trzebieszowie.

 

Antoni Dołęga urodził się w 1915 r. w Farfaku (obecnie część Łukowa). W 1938 r. ukończył szkołę podoficerską przy 84 pułku piechoty w Pińsku. Walczył we wrześniu 1939 r., w AK był od 1942 r. W 1944 r. wcielony został do 2 Armii Wojska Polskiego. Walczył w jej szeregach do maja 1945 r., kiedy to z grupą żołnierzy zdezerterował i wrócił w rodzinne strony.

 

W 1946 r. przyłączył się do oddziału zbrojnego WiN por. Józefa Matusza ps. Lont. Po śmierci Lonta w 1951 r. został dowódcą kilkunastoosobowego wówczas oddziału działającego na terenie powiatów łukowskiego, siedleckiego i radzyńskiego. Po rozbiciu oddziału w 1955 r. ukrywał się już samotnie, okolicach Łukowa u zaufanych gospodarzy, aż do śmierci. Posługiwał się kilkoma pseudonimami: Znicz, Mały Franio, a także Kulawy Antek. Nogę stracił na skutek obrażeń powstałych w wyniku wypadku z bronią.

 

Nigdy się nie ujawnił, pomagali mu mieszkańcy okolicznych wsi. Zmarł w 1982 r., pochowany został w konspiracji. Przez lata nikt nie ujawnił jego historii i miejsca pochówku.

Poszukiwania grobu Dołęgi od wielu lat prowadzili członkowie jego rodziny, którzy po wojnie przeprowadzili się na Pomorze. Dołęga nie kontaktował się z nimi, byli przekonani, że nie żyje. Gdy w latach 70-tych ubiegłego wieku przyjeżdżali w okolice Łukowa szukać grobu, nikt nie chciał udzielić im informacji.

 

Dopiero niedawno Ronald Werelich, nawiązał kontakty z ludźmi, którzy ukrywali Dołęgę w ostatnim okresie jego życia. Dzięki temu ustalono miejsce pochówku. Tożsamość zmarłego potwierdziła Prokuratura Rejonowa w Łukowie, która prowadziła postępowanie w tej sprawie.

 

 

nr 11 (407) listopad 2024

listopad