Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich została powołana rozkazem wydanym 9 lutego 1940 roku. Utworzono ją we Francji, m.in. w ośrodku szkoleniowym wojska francuskiego w Coëtquidan ze składu formujących się tam 1. i 2. polskich dywizji piechoty.
Dowództwo pierwszej z nich wydzieliło na potrzeby nowej jednostki drugie bataliony z 1., 2. i 3. pułków piechoty, natomiast 2. dywizja przeznaczyła na ten cel niepełny 4. batalion. Nowo powstałej jednostce nadano nazwę Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich (SBSP). Nazwa ta nawiązywała do tradycji sześciu pułków strzelców podhalańskich w przedwojennej armii polskiej i ich bohaterskich walk w Kampanii Wrześniowej.
Utworzenie Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich, jej struktura organizacyjna i obsada stanowisk dowódczych
Powstanie Brygady związane było z sytuacją polityczną, jaka zaistniała w Europie poprzez zaatakowanie Finlandii przez ZSRR. Dało to początek pięciomiesięcznej wojnie pomiędzy tymi państwami. Ówczesny Naczelny Wódz, a zarazem premier rządu polskiego na uchodźstwie gen. Władysław Sikorski zaczął rozważać możliwość utworzenia polskiego korpusu ekspedycyjnego i skierowania go na pomoc do Finlandii. 25 stycznia 1940 roku, na wniosek gen. Sikorskiego, Rada Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej wyraziła zgodę na wysłanie takiej polskiej jednostki do Finlandii w składzie międzynarodowej brygady ochotniczej, wespół z ochotniczymi brygadami Francji i Kanady. 5 lutego Najwyższa Rada Wojenna Aliantów podjęła decyzję o wysłaniu alianckiego korpusu ekspedycyjnego z pomocą dla Finlandii.
To zadecydowało o utworzeniu SBSP, która miała 15 marca 1940 roku wyruszyć na front sowiecko-fiński, do czego jednak nie doszło, gdyż trzy dni wcześniej walczące strony zawarły rozejm. 7 W tej więc sytuacji i po niespodziewanym 9 kwietnia 1940 roku najeździe niemieckim na Danię i Norwegię SBSP została włączona w skład alianckich sił ekspedycyjnych, które w kwietniu 1940 roku pośpieszyły na pomoc Norwegii. Dowódcą Brygady został płk Zygmunt Bohusz-Szyszko, awansowany w kilka dni później do stopnia generała brygady, zaś szefem sztabu został ppłk dypl. Wacław Kamionko.
Pożegnanie Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich przed jej wyjazdem do Norwegii. Gen. Sikorski rozdaje autografy, kwiecień 1940 r. Fot. NAC
Brygada, według wzoru francuskiego, została podzielona na dwie półbrygady. Dowódcami półbrygad i wchodzących w ich skład batalionów byli: 1. półbrygady płk dypl. Benedykt Chłusewicz, 2. półbrygady ppłk Józef Kobyłecki, zaś dowódcami batalionów: mjr dypl. Wacław Kobyliński (pierwszego), ppłk dypl. Władysław Dec (drugiego), ppłk dypl. Michał Maćkowski (trzeciego) i mjr Arnold Jaskowski (czwartego). W dniu zaokrętowania przed rejsem do Norwegii Brygada liczyła: 182 oficerów, 45 podchorążych, 742 podoficerów i 3809 szeregowców, razem zatem 4778 żołnierzy, którzy rekrutowali się z uchodźców z Polski, emigrantów z Francji i ochotników z innych krajów. Kadrę dowódczą tworzyli w większości oficerowie, którzy przedostali się do Francji z kraju.
Transport morski Brygady do północnych portów norweskich
Zaokrętowanie Brygady na trzy francuskie krążowniki dokonane zostało w dniu 23 kwietnia 1940 roku we francuskim porcie Brest, a jej rejs do Norwegii, w konwoju utworzonym przez francuskie niszczyciele, rozpoczął się w nocy z 23 na 24 kwietnia. O północy z 3 na 4 maja konwój przekroczył Północne Koło Podbiegu nowe, ścigany przez niemieckie łodzie podwodne, następnie 5 maja podpłynął w pobliże docelowego portu rybackiego Tromsø, ale z wyładowania z niego Brygady musiano zrezygnować z obawy na możliwość ściągnięcia tam niemieckiej Luftwaffe i zbombardowania portu. Do Tromsø schronił się bowiem przed Niemcami król Norwegii Haakon VII wraz z rządem, parlamentem i korpusem dyplomatycznym. W tej sytuacji Brygada na pokładach francuskich krążowników wycofała się na Morze Norweskie, „błąkając” się na nim przez dwie doby, aby wreszcie 7 maja, po trwającym czternaście dni rejsie, wpłynąć do norweskiego portu Harstad na wyspie Hinnøya na płn. zach. od Narwiku.
Strzelcy podhalańscy na ziemi norweskiej (rejony zakwaterowania, warunki klimatyczne, partnerzy w Północno-Zachodnim Korpusie Ekspedycyjnym)
Pierwsi strzelcy podhalańscy zeszli na ląd norweski w nocy z 7 na 8 maja. Dotarli tam kutrami rybackimi, do których wyokrętowali się na wodzie, gdzie zatrzymały się francuskie okręty. Kutry poza ludźmi dowiozły także sprzęt i materiały do portu Harstad położonego na wyspie Hinnøya na płn. zach. od Narwiku. Wyładunek trwał do godzin przedpołudniowych 8 maja, przerywany częstymi nalotami lotnictwa niemieckiego. Po zakończeniu rozładunku dowództwo brygady, dowództwo 1. półbrygady oraz bataliony I i II przeszły marszem pieszym w głąb wyspy i tam obsadziły: batalion I zachodnie jej wybrzeże, batalion II wybrzeże wschodnie. Batalion III został natomiast przeładowany w porcie Harstad na dwa brytyjskie niszczyciele i przewieziony do portu rybackiego Ballangen na płd. zach. od Narwiku, zaś batalion IV wraz z dowództwem z 2. półbrygady po wyładowaniu skierowano do portu Salangen na północ od Narwiku.
Po wylądowaniu strzelcy znaleźli się w nowych dla nich warunkach klimatycznych. Narwik leży bowiem na północ od Koła Podbiegunowego, co klimatycznie oznacza bardzo długą, surową i bezsłoneczną zimę (dużo śniegu i mróz przeciętnie do minus 15 °C) oraz lato trwające tylko od końca maja do drugiej połowy lipca. Stąd też, gdy strzelcy wylądowali w rejonie Narwiku, dziesięciotysięcznego miasta poza Kołem Podbiegunowym, to zastali tam ziemię jeszcze pod pokrywą śnieżną głębokości miejscami nawet do dwóch metrów, a gdy przyszły wkrótce roztopy wiosenne, to z kolei doliny zamieniły się w mokradła. W dodatku strzelcom przyszło walczyć wśród stromych, pozbawionych roślinności zboczy, szczytów pokrytych lodowcami, dolin wypełnionych żwirem kamiennym i górskimi potokami oraz pomiędzy wzgórzami sięgającymi wysokości nawet do 750 metrów. Były to więc warunki, które uniemożliwiały okopywanie się lub krycie przed nieprzyjacielem.
Brytyjscy żołnerze z jednostek lądowych na pokładzie transportowca po przybyciu do Norwegii (prawdopodobnie w rejonie Narwiku).
W głębi fragment fiordu i stojący brytyjski duży niszczyciel typu "Tribal" - kwiecień 1940 r. Fot. AIPN
Organizacyjnie Brygada Podhalańska weszła w skład Północno-Zachodniego Korpusu Ekspedycyjnego, w którym już wcześniej znalazły się: 1. francuska dywizja lekka strzelców, 24. brytyjska brygada gwardii, 13. Półbrygada Legii Cudzoziemskiej oraz 27. półbrygada strzelców alpejskich. W skład Korpusu nie wchodziły, ale współdziałały z nim oddziały 6. norweskiej dywizji piechoty.
Ze względu na znaczne rozproszenie Brygady Podhalańskiej w terenie, sięgające do ok. 70 km, nie była ona w tym momencie zdolna do wykonywania wielkich zadań. W związku z tym bataliony I i II prowadziły na wyspie Hinnøya jedynie akcję patrolową i realizowały zadania osłonowe. Batalion III zluzował natomiast w Ballangen baon Legii Cudzoziemskiej, pozostając na razie bez kontaktu z nieprzyjacielem, zaś batalion IV, skierowany kanałami do Salangen, ubezpieczał jedynie dwa spośród licznych fiordów norweskich (Sag, Salangen) przed niemieckimi desantami zarówno morskimi, jak i z powietrza. Taki stan rzeczy trwał do wieczora 11 maja.
Marsz II batalionu z Lenvik do Bjerkvik
II batalion ppłk. Deca został wieczorem 11 maja załadowany w Harstad na 22 kutry rybackie i przewieziony nocą z 11 na 12 maja przez fiordy Ofot i Bogen do dwóch sąsiadujących ze sobą miejscowości Lenvik i Ostervik. W następną noc batalion odbył 20-kilometrowy marsz po zasypanym śniegiem trakcie z Lenvik do Bjerkvik. Marsz odbywał się w wyjątkowo trudnych warunkach stworzonych przez głęboki i topniejący śnieg, w który zapadały się nogi żołnierzy. Maszerujący podtrzymywali się wzajemnie i wyciągali jeden drugiego z zasp śniegowych, opadając z sił. Trzeba było zatem co 20 minut zmieniać pluton czołowy, przecierający trasę, wobec czego strzelcy maszerowali w rytmie 20 minut marszu i 20 minut odpoczynku. Mimo napotkanych w czasie marszu trudności batalion dotarł jednak do nakazanego mu celu, jakim była osada Bjerkvik, gdzie, ku swemu zdumieniu, zastał oddziały 1. francuskiej dywizji strzelców, którzy pomaszerowali inną aniżeli batalion podhalański drogą. 14 maja od rana pododdziały II batalionu patrolowały szosę Bjerkvik-Öijord, staczając walki z niemieckim batalionem strzelców górskich, przedzierających się górami w stronę Narwiku, spychając ich na wschód ku granicy szwedzkiej. W tym samym dniu strzelcy z III batalionu, wykonując zadanie likwidowania niemieckich oddziałów spadochronowych, zaatakowali pod miejscowością Forså, położoną 15 km od rejonu ich zakwaterowania w Ballangen, niemiecki oddział spadochronowy, biorąc do niewoli 15 niemieckich spadochroniarzy, w tym dwóch oficerów. W ciągu następnych kilku dni doszło do podobnych akcji, w których również wzięto jeńców (w czasie walk w Norwegii strzelcy podhalańscy wzięli do niewoli łącznie 60 jeńców). W dniu 15 maja II batalion otrzymał nowe zadanie, aby w dniu następnym zluzować Anglików walczących na półwyspie Ankenes.
W związku z tym nowym zadaniem strzelcy podhalańscy załadowali się na 22 kutry rybackie i w nocy z 15 na 16 maja zostali dowiezieni po wodach Herjangsfjordu i Ofotfjordu do Ankenes, tyle że na skutek nieporozumienia dowieziono ich do osady Ankenes, a nie do portu o tej samej nazwie. Tymczasem osada obsadzona była przez niemiecką kompanię strzelców górskich, którzy otworzyli zmasowany ogień do flotylli kutrów (na szczęście niecelny), zmuszając ją do odwrotu. Flotylla kutrów zawróciła do portu rybackiego Skjomnes, po czym nadbrzeżną szosą strzelcy przemieścili się do rejonu Haakvik, gdzie 16 maja po południu zluzowali 2. batalion strzelców południowowalijskich pod ogniem niemieckiej broni maszynowej i moździerzy. Nasi strzelcy zluzowali nie tylko Walijczyków, ale 17 maja również francuski pododdział 12. Batalionu strzelców alpejskich.
Walka o „wzgórze Szaszkiewicza”
W dalszej kolejności batalion II przejął pozycje obronne po zluzowanych przez siebie oddziałach. Odcinek obronny batalionu rozciągał się prawie na przestrzeni pięciu kilometrów i obejmował m.in. wzgórza 295 i 405 oraz dwa inne nieoznaczone na mapach. Jedno z takich wzgórz obsadził dowodzony przez por. Szaszkiewicza pluton 3. kompanii. Nastąpiło to ok. godz. 17 w dniu 17 maja. Pluton Szaszkiewicza miał za sąsiadów: z lewa kompanię 1. i 3. II batalionu, z prawej kompanię 2. swojego batalionu oraz kompanię 2. I batalionu. Batalion ten został ściągnięty 15 maja z zachodniego wybrzeża wyspy Hinnøya do portu w Harstad, skąd przewieziono go kutrami rybackimi na półwysep Ankenes. 17 maja wieczorem batalion I zszedł z kutrów na przystani w Skjomnes, a następnie przemieścił się na wzgórze 677, które obsadził 2. kompanią (kompania 3. pozostała w odwodzie). Wystawione przez II batalion na wzgórzach placówki obronne zostały zaatakowane przez Niemców ogniem moździerzy i karabinów maszynowych, od którego poległo 4 strzelców por. Szaszkiewicza, a dwóch zostało rannych. Wymiana ognia na wzgórzach nie ustawała, zmuszając strzelców Szaszkiewicza do przywarcia do ziemi, leżenia bez ruchu i tylko od czasu do czasu „odgryzania się” ogniem ckm-u. Ta wymiana ognia trwała do nastania nocy (niestety całkiem jasnej), ale wtedy pluton por. Szaszkiewicza, zajmujący pozycje najbliżej Niemców, został przygnieciony przez nich nawałą ognia. Z nastaniem dnia jeden z plutonów 3. kompanii II batalionu usiłował przyjść z pomocą plutonowi Szaszkiewicza, ale nie dopuścili do tego Niemcy, uruchamiając ogień z moździerzy i ckm-ów, co spowodowało załamanie się polskiego natarcia.
Grób polskich żołnierzy poległych w walkach o Narwik: ppor. Jana Furtaka, kpr. Stanisława Biało,
plut. Kazimierza Kity, kpr. Jana Bzorka, sierż. Tomasza Panka i bosmata Wojciecha Panka. Fot. NAC
Wznowiono je tym razem uderzeniem całej kompanii dowodzonej przez rtm. Zamoyskiego, ale i jemu też nie udało się dotrzeć do plutonu por. Szaszkiewicza, na który waliły się raz po raz niemieckie nawały ogniowe. W tej sytuacji zapadła decyzja jeszcze jednej próby dotarcia do plutonu, uzgodniona z gen. Bohuszem-Szyszką, który zjawił się na wzgórzu 295. Natarcie rozpoczęło się 18 maja o godz. 15.00, po prawie 24 godzinach, od kiedy pluton por. Szaszkiewicza obsadził nakazane mu wzgórze. Do akcji z pomocą dla strzelców podhalańskich została włączona również brytyjska półbateria haubic, aby dać dla walczących Polaków dobrą zasłonę dymną. Natarcie zakończyło się powodzeniem, do czego przyczynił się ogień z czterech moździerzy, ośmiu ckm-ów i dwóch haubic. Przy takiej osłonie ogniowej drużyny plutonu por. Szaszkiewicza spokojnie, małymi grupkami i krótkimi skokami odskakiwały ze wzgórza w tył, wynosząc przy tym pięciu rannych. Na wzgórzu, które zostało nazwane „wzgórzem Szaszkiewicza”, pozostało jedynie pięciu zabitych. O godz. 22.00 pluton znalazł się już w odwodzie 3. kompanii. Straty w walkach plutonu od 17 maja godz. 17.00 do 18 maja godz. 22.00 wyniosły pięciu zabitych i 11 rannych.
W sześć dni po boju o „wzgórze Szaszkiewicza”, a na cztery dni przed bitwą o Narwik, 24 maja, zapadła w Londynie decyzja o ewakuacji wojsk alianckich z Norwegii. Zapadła ona w bardzo niekorzystnej dla aliantów sytuacji wojennej. 10 maja Niemcy wkroczyli bowiem do Holandii, Belgii i Luksemburga.
Holandia skapitulowała 15 maja, w tym samym czasie, mimo wprowadzenia o Belgii wojsk francusko-angielskich, Niemcy zdążyli już przełamać opór Belgów i podchodzili pod Brukselę, jak również przerwali front francuski nad Mozą, dochodząc 18 maja do źródeł rzek Sambre i Oise, a 23 maja opanowali Boulogne i Amiens. W dodatku wojska niemieckie, przełamawszy opór aliantów w rejonie Namsos w Norwegii, zajęły 22 maja odległy o 300 kilometrów w linii powietrznej na południe od Narwiku port Mo i – jak oceniano – powinny dotrzeć do Narwiku około 10 czerwca.
II część dodatku specjalnego do biuletynu Kombatant z okazji 80. rocznicy bitwy o Narwik. (Oprac. Bogusław Nizieński)