17 maja br., w 85. rocznicę historycznych krakowskich uroczystości pogrzebowych Józefa Piłsudskiego w Katedrze Wawelskiej została odprawiona msza święta w intencji męża opatrznościowego narodu polskiego. Następnie, Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk oddał hołd współtwórcy niepodległego Państwa Polskiego przy trumnie Marszałka w Krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów.

 

Minister Kasprzyk podczas przemowy przy grobie Marszałka Józefa Piłsudskiego przytoczył słowa Prezydenta RP Ignacego Mościckiego wypowiedziane w tym samym miejscu 85 lat temu - „Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroń jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą doli naszej. Półwiekowym trudem swego życia brał we władanie serce po sercu, duszę po duszy, aż purpurą królestwa swego ducha zagarnął niepodzielnie całą Polskę. Dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek". Wychował też pokolenie, które walczyło w drugiej wojnie światowej w umiłowaniu niepodległości i umiłowaniu przesłania, że dla Polaków nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Szef UdSKiOR wspominał w tym miejscu również moment pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1999 r. i ówczesne spotkanie w Radzyminie z ostatnimi żyjącymi żołnierzami walczącymi w wojnie polsko-bolszewickiej: - Pokolenie Jana Pawła II wychowane zostało przez pokolenie Marszałka Józefa Piłsudskiego. Ojciec Święty wiele razy mówił o długu jaki Jego pokolenie ma wobec pokolenia Marszałka za ocalenie Polski i Europy przed bolszewikami. My również nosimy w sercu dług wdzięczności wobec tamtego pokolenia za wolną, za niepodległą Rzeczpospolitą - podkreślił.

 

--

Marszałek Józef Piłsudski zmarł 12 maja 1935 roku w Belwederze o godz. 20:45. Ciało Naczelnika zabalsamowano, ubrano w mundur i ułożono w trumnie na katafalku. Przez dwa dni można było Marszałkowi składać hołd w murach Belwederu. Następnie, 15 maja trumnę z jego ciałem przewieziono na lawecie zaprzężonej w sześć koni do katedry św. Jana w Warszawie. Ustawiono ją w nawie głównej świątyni. Tam zwycięskiego Wodza roku 1920 żegnały tłumy. Wydarzenia te tak wspominał Stanisław Cat-Mackiewicz: „Ciało Marszałka Piłsudskiego wniesiono do katedry św. Jana, pozostawiono na noc pod sklepieniem. I tłum warszawski od rana zaczął płynąć jak rzeka. Było tysiące, dziesiątki, setki tysięcy ludu – ludzie stali jedenaście godzin czekając swojej kolei, aby na chwilę przejść prędko koło trumny, aby rzucić choć okiem na jej zamknięte wieko” (S. Cat-Mackiewicz „Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r.”).

 

17 maja, po mszy żałobnej uformował się niespotykany wcześniej pochód, który skierował się na Pole Mokotowskie. Tam odbyła się ostatnia defilada Wojska Polskiego przed Marszałkiem. Po jej zakończeniu trumnę przewieziono na dworzec kolejowy, skąd na lawecie rozpoczęła się droga do Krakowa. Na trasie jego przejazdu zgromadziły się tysiące ludzi, aby oddać zmarłemu hołd. „Pociąg z oświetloną reflektorami platformą, na której wysoko spoczywała trumna Marszałka, szedł wolno przez Radom, Kielce, Jędrzejów, Miechów do Krakowa przez całą noc. Przy trumnie trzymali wartę generałowie, oficerowie i szeregowi. W jednym z wagonów jechała rodzina Marszałka. Noc była ciemna, od czasu do czasu padał drobny deszcz. Wzdłuż toru kolejowego mieszkańcy rozpalili ogromne ogniska, żegnając odjeżdżającego na zawsze Józefa Piłsudskiego” – pisał Cat-Mackiewicz.

 

Pociąg żałobny z trumną Piłsudskiego dotarł do Krakowa rankiem 18 maja. Na dworcu na jego przyjazd oczekiwali prezydent RP, rząd, generalicja, korpus dyplomatyczny oraz różnego rodzaju delegacje. Ośmiu generałów, z Juliuszem Rómmlem na czele, przeniosło trumnę z platformy na lawetę armatnią. Po odprawieniu modłów przez metropolitę krakowskiego arcybiskupa Adama Sapiehę, kondukt ruszył na Wawel. Na czele pochodu szedł oddział doboszy z werblami, następnie postępowała orkiestra wojskowa, poczty sztandarowe przysłane przez wszystkie pułki Wojska Polskiego oraz duchowieństwo. Po nich szedł okryty kirem koń Piłsudskiego. Za nim jechała laweta z trumną, ciągnięta przez sześć karych koni. Otaczało ją 12 adiutantów z obnażonymi szablami.

 

Po dotarciu na wzgórze wawelskie przemówienie ze stopni katedry wygłosił prezydent Ignacy Mościcki, który żegnając Marszałka mówił m.in.: „Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroń jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą doli naszej. Półwiekowym trudem swego życia brał we władanie serce po sercu, duszę po duszy, aż purpurą królestwa swego ducha zagarnął niepodzielnie całą Polskę”. Następnie generałowie, przy dźwiękach dzwonu Zygmunta, wnieśli trumnę do katedry. Po mszy pontyfikalnej, którą celebrował metropolita Sapieha, generałowie znieśli ciało marszałka do krypty św. Leonarda. Na zakończenie uroczystości ustawione na wawelskim wzgórzu działa oddały 101 strzałów armatnich. W całym kraju zapanowała żałoba. Szacuje się, że w pogrzebie w Krakowie wzięło udział około 100 tys. osób, kondukt ciągnął się przez kilka kilometrów.